Apartamenty Franciszka Józefa – In der Burg – Hofburg – Wiedeń

Apartamenty Franciszka Józefa – In der Burg – Hofburg – Wiedeń

Aby dotrzeć do apartamentów Franciszka Józefa trzeba pokonać, podobnie jak niegdyś robili to dworzanie i ambasadorowie, Cesarskie Schody (Kaiserstiege) z białego marmuru, ozdobione ogromnymi złoconymi urnami. Po przejściu przez szereg obwieszonych arrasami pokoi dochodzi się do Wartowni, gdzie dzień i noc czuwał osobisty cesarski Trabanten-Liebgarde. Następna w kolejności jest Sala Audiencyjna, którą zdobią konwencjonalne neoklasyczne freski gloryfikujące Franciszka I. Ich autorem jest Johann Peter Krafft, uczeń Jacquesa-Louisa Davida. Zamówiła je czwarta żona cesarza. Podobnie jak Franciszek I, jego wnuk, Franciszek Józef, dwa razy w tygodniu stawał za wysokim pulpitem przyjmując swych poddanych. Zgodnie z wymogami etykiety dworskiej, składający wizytę musieli ukłonić się trzykrotnie na początku i na końcu audiencji, wychodząc tyłem, tak aby nie odwrócić się do cesarza plecami. Spośród powieszonych w sali cesarskich portretów najbardziej znany jest (reprodukowany na wszechobecnych kartkach pocztowych) wizerunek około 80-letniego Franciszka Józefa, na rok przed śmiercią, z charakterystycznymi gęstymi bokobrodami, osuwającego się nieco na krześle.

Przechodząc przez bladoturkusową Salę Konferencyjną, w której cesarz odbywał narady z ministrami, dochodzi się do gabinetu Franciszka Józefa. Na ścianie wisi jeden ze słynnych portretów cesarzowej Elżbiety, z odsłoniętym dekoltem, rozpuszczonymi włosami, tuż przed udaniem się na spoczynek, pędzla Franza Xaviera Winterhaltera. W tej sali, przy biurku z drewna różanego, cesarz przesiadywał nad różnego rodzaju dokumentami, nie podpisując żadnego z nich, nawet najbardziej błahego, bez poddania go skrupulatnej analizie. W ten sposób zyskał sobie przezwisko „pierwszego biurokraty w cesarstwie”. Ukryte drzwi prowadzą do ciasnego pokoju jego osobistego lokaja. Franciszek Józef zmieniał lokai jak rękawiczki, dosłownie wykańczając ich rozpoczynającym się wczesnym rankiem codziennym tokiem zajęć.

W cesarskiej sypialni zaskakuje proste żelazne łóżko, w którym Franciszek Józef sypiał pod okryciem ze skóry wielbłądziej. Zalety nowoczesnej umywalki były mu obce, co tłumaczy obecność składanego przybornika toaletowego. Dopiero na usilne prośby cesarzowej Elżbiety Franciszek Józef zgodził się zamontować w Hofburgu toalety; sam wolał korzystać z nocnika. W Dużym Salonie zwraca uwagę portret 28-letniej cesarzowej z odsłoniętym dekoltem pędzla Winterhaltera. W przyległym Małym Salonie wisi portret brata Franciszka Józefa, Maksymiliana, cesarza Meksyku oraz jego małżonki, Charlotte. Po śmierci Elżbiety w roku 1898 oba pokoje przestały być używane.

Apartamenty Elżbiety

Pokoje cesarzowej w Amalienburgu sąsiadują z Małym Salonem. Ich ciąg rozpoczyna pokój dzienny/sypialnia. Wszelkie ślady kobiecej ręki, które mogły być tu kiedyś widoczne, już od dawna są nieobecne, podobnie jak proste żelazne łóżko cesarzowej, przeniesione do innego pomieszczenia.

Najwięcej zainteresowania wzbudza buduar, w którym można rzucić okiem na przyrządy gimnastyczne. Elżbieta codziennie ćwiczyła, co wówczas było dość awangardowym zwyczajem. Miała nawet drewniane obręcze przykręcone do złoconych kasetonów nad drzwiami. Wstawała o 5.00 i wchodziła do miedzianej wanny wypełnionej zimną wodą (jako jedyna w pałacu posiadała łazienkę); odbijającą się w lustrze wannę można wypatrzyć przez drzwi do łazienki. Starając się zachować talię osy, stosownie do XIX-wiecznych wymogów, Elżbieta niewątpliwie cierpiała na zaburzenia gastrologiczne. Co charakterystyczne, poza popiersiem Elżbiety, zamiast portretów pogardzanej przez nią rodziny cesarskiej wiszą tu wizerunki jej ulubionych koni i psów.

W Wielkim Salonie trudno przeoczyć naturalnej wielkości marmurowy posąg najstarszej siostry Napoleona, Elizy, dłuta Ahtonia Canovy, ofiarowany cesarzowi Franciszkowi I jako próba wkupienia się w łaski. Znajduje się tam również niezwykle wyidealizowany, wykonany tuszem portret pary cesarskiej, spożywającej wspólnie śniadanie; w czasie gdy powstawał, małżonkowie prawie wcale już ze sobą nie rozmawiali. W Małym Salonie, zamienionym na coś w rodzaju izby pamięci, daje się odczuć kult Sisi, jak do dziś czule nazywają ją wiedeńczycy. W gablotach zebrane są liczne pamiątki, wśród nich zdjęcie sukni, którą miała na sobie gdy została zamordowana w Genewie w 1898 r. W przypominający świątynię małym pokoju, przy końcu wielkiego hallu wejściowego, umieszczono tchnący spokojem naturalnych rozmiarów posąg Sisi z białego marmuru. Wiszą tu obrazy nadwornego malarza, Martina Van Meytensa, przedstawiające dzieci praprababki Franciszka Józefa, Marii Teresy – miała ich szesnaścioro. Emanuje z nich atmosfera zabawy i beztroski.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *