Cesarzowa Elżbieta – Sisi (1837-1898) – życiorys
Cesarzowa Elżbieta pochodziła z ekscentrycznej dynastii Wittelsbachów, do której należał m.in. „szalony” Ludwik II Bawarski, kuzyn Sisi. Elżbieta wychowywała się beztrosko, w cieplarnianych warunkach. Już w wieku 16 lat zaręczyła się z kuzynem, cesarzem Franciszkiem Józefem I z dynastii Habsburgów. Zaręczyny zostały poprzedzone zaledwie dwudniowymi publicznymi staraniami. Franciszek wybrał Elżbietę, sprzeciwiając się woli swej matki, arcyksiężnej Zofii, która widziała przy jego boku starszą z sióstr, Helenę. W ten sposób już od pierwszej chwili Elżbieta zyskała w osobie teściowej zaciekłego wroga. Zofia wkrótce przystąpiła do kontrataku, nie pozwalając synowej na spełnianie przeznaczonych jej ról, zarówno cesarzowej, jak i matki. Starannie dobierała damy dworu, a dzieci odbierała zaraz po urodzeniu. Nic więc dziwnego, że po latach Elżbieta dawała córce takie oto rady: „Instytucja małżeństwa to absurd. W wieku 15 lat zostajesz sprzedana, składasz przysięgę, której sama nie rozumiesz, a później przez 30 lat lub dłużej żałujesz, że nie możesz jej złamać”.
Zanim nastał rok 1860, Elżbieta spełniła swój obowiązek, wydając na świat męskiego potomka, po czym właściwie przestała żyć wspólnie z mężem. Sama znalazła mężowi kochankę, przedstawiając mu Katarzynę Schratt.
Przyczyną nagłego wyjazdu na Maderę był najprawdopodobniej fakt, iż Franciszek Józef zaraził ją chorobą weneryczną. Pociechy szukała w jeździe konnej, uchodziła za jedną z najlepszych amazonek w Europie. Wiele czasu spędziła na podróżach po całym kontynencie, ukrywając się pod pseudonimem hrabiny Hohenhelms. Próbowała zapomnieć o samotności, a o swym życiu mówiła tak: „Gdy nie można być szczęśliwym w taki sposób, jak się pragnie, nie pozostaje nic innego jak pokochać swoje smutki”.
Zawarcie przez Sisi małżeństwa z Franciszkiem Józefem obwołano ślubem stulecia. Władca żenił się z nieskalaną księżniczką z bajki, której prawie nie znał. Od początku, poza wystąpieniami publicznymi, pomiędzy małżonkami nic się nie układało. Czasami uważa się, że Franciszek Józef byt gburowatym kołtunem bez wyobraźni, który już w czasie miodowego miesiąca odwiedzał domy publiczne. Inni utrzymują, że to Elżbieta była zimna i neurotyczna, o skłonnościach narcystycznych, opętana manią kontroli własnego wyglądu. Elżbieta (popularnie zwana Sisi) szybko podbita serca ludu dzięki urodzie. Mimo to wielu wiedeńczyków oburzało się z powodu ciągłej nieobecności cesarzowej w stolicy.
W latach 70. XIX w. Elżbieta, dowiedziawszy się o zaostrzającej się chorobie umysłowej swego kuzyna, króla Ludwika, wyruszyła na poszukiwania eliksiru, który wyleczyłby go z szaleństwa. Gdy Ludwik, a wkrótce potem jej syn Rudolf, kolejno popełnili samobójstwa, Elżbieta utwierdziła się w przekonaniu o tym, że sama jest niezrównoważona psychicznie. Od tego czasu ubierała się wyłącznie na czarno, zawsze nosiła czarny wachlarz, za którym ukrywała pojawiające się na jej twarzy zmarszczki. Podróżowała po Europie, nigdzie nie zagrzewając miejsca na dłużej, często wyruszała na nie kończące się rejsy. Poleciła nawet, by wytatuowano jej na ramieniu kotwicę. Współtowarzysze podróży mocno się niepokoili, gdy Elżbieta prosiła o przywiązywanie do masztu w czasie sztormów.
Jeszcze przed 1897 r. poważnie podupadła na zdrowiu, do czego przyczyniła się anoreksja. Miewała nawet trudności z chodzeniem. Pomimo słabego zdrowia i obsesji na punkcie choroby psychicznej i śmierci, mało kto mógł spodziewać się tak tragicznego finału jej życia. Dziesiątego września 1898 r. cesarzowa została zasztyletowana nad Jeziorem Genewskim przez włoskiego anarchistę, Luigi Luccheniego. Częściową winę za to ponosi miejscowa gazeta, która nieopatrznie doniosła o przyjeździe cesarzowej, pragnącej zachować incognito. Gdy Elżbieta wsiadała na statek, wybierając się na herbatę z baronową Rotschild, podbiegł do niej Luccheni i ugodził ją sztyletem prosto w serce. Zabójca podróżował po Europie szukając jakiejś stawnej osobistości, którą mógłby zabić. Chciał dokonać zamachu na księcia Orleanu, który jednak zmienił plany i nie przybył do Genewy. Wtedy Luccheni postanowił zabić cesarzową Austrii. Nic dziwnego, że na pogrzebie w Wiedniu pojawiły się tysiące osób. Mimo iż nie wszyscy kochali cesarzową, to nikt przecież nie życzył jej tak tragicznego końca. Dramatyczne okoliczności śmierci sprawiły, że po wielu latach życie Sisi wciąż pozostaje okryte legendą i mgiełką tajemnicy.