Eisenstadt
Około 50 km na południowy wschód od Wiednia, u stóp łagodnie opadających w stronę węgierskiej równiny wzgórz, znajduje się Eisenstadt, znane przede wszystkim z powiązań z Józefem Haydnem, który -przez większą część dorosłego życia – komponował dla liczącej się w okolicy rodziny Esterhazych. Haydn to dziś atrakcja turystyczna numer 1, jednak na nim Eisenstadt się nie kończy: warto zobaczyć także dobrze zachowane żydowskie getto i wspaniałe nowe muzeum poświęcone Żydom. Eisenstadt ma ponadto ciekawą historię: przez dłuższy czas było bowiem węgierskim miasteczkiem o nazwie Kismarton, a dopiero w 1921 roku, kiedy prowincja przeszła w ręce austriackie, stało się głównym miastem Burgenlandu.
Miasto
Jak na stolicę prowincji – nawet biorąc pod uwagę fakt, że jest to najmniejsza prowincja Austrii – Eisenstadt nie jest zbyt rozbudowane (stare miasto składa się zaledwie z trzech uliczek). Przy Domplatz, najbardziej wysuniętym na południe, znajduje się dworzec autobusowy. Piętnastowieczny kościół Dominikanów do rangi katedry podniesiony został nie dalej, jak w 1960 roku i, pomijając pozłacaną kazalnicę i organy, nie wyróżnia się niczym specjalnym. Hauptastrasse, główny deptak, jest znacznie bardziej interesujący. Uwagę zwraca zwłaszcza ratusz z elementami szczytowymi dachu o barokowych kształtach, trzema wykuszowymi oknami oraz ludowymi malowidłami, przedstawiającymi siedem cnót.
Zamek Esterhazych
Zamek Esterhazych, górujący nad Esterhazy-Platz na zachodnim krańcu Hauptstrasse, ostro kontrastuje z otaczającymi go skromnymi, niewielkimi domkami. To osobliwy masywny budynek, nieco za duży, przypominający francuski wiejski zamek. Niedawno otynkowano go i pomalowano na żółto, a eleganckie zielone okiennice przyciągają wzrok. Zamek został zbudowany na planie czworoboku jako średniowieczna forteca z masywnymi wieżami w każdym rogu. Po jakimś czasie przebudowano go w stylu barokowym, by wreszcie nadać mu kształt zgodny z manierą neoklasyczną (nie dochowała się niestety do naszych czasów ozdobna kolumnowa fasada północna od strony ogrodów). Większość komnat zajmują aktualnie urzędnicy administracji terenowej, ale kilka można zobaczyć w czasie godzinnego zwiedzania. Przewodnik mówi tylko po niemiecku.
Na dobrą sprawę, jedynym wartym obejrzenia pomieszczeniem jest to, od którego zwiedzanie się zaczyna. Sklepienie Sali Haydna (Haydnsaal), bo o niej mowa, pokryto ponad trzydziestoma kolorowymi freskami, a na ścianach wiszą portrety węgierskich bohaterów. Akustyka jest niesamowita, dzięki czemu Haydn często tu koncertował. Warto przystanąć i posłuchać muzyki, jeśli trafi się na jakiś występ, choćby po to, by uniknąć dalszej części wycieczki. Odbywa się ona po Muzeum Esterhazych (Esterhazy-Museum), w którym zgromadzono liczne historyczne pamiątki po rodzinie. Zamek w dalszym ciągu jest ich własnością, co sprawia, że wymieniani są pośród najbogatszych właścicieli ziemskich w kraju. Na końcu tej próby wytrzymałości, by użyć takiego określenia na trasę zwiedzania, znajduje się jeszcze jedna wspaniała sala koncertowa, Empiresaal, która nazwę swą bierze od neoklasycznych zieleni, błękitów i brązów – wystroju w stylu trompe loeil.
Unterberg
W sąsiedztwie zamku znajduje się stara żydowska dzielnica – Unterberg. Jej początki nikną w mrokach średniowiecza. Otoczono ją mu-rem, za którym przez wiele stuleci żyła lokalna społeczność żydowska. Kres wzajemnemu współistnieniu położył w 1938 roku „anszlus”. Wszystkich 446 Żydów wywieziono do obozów koncentracyjnych. Dzisiaj w Eisenstadt mieszkają zaledwie dwie żydowskie rodziny, a Unterberg został po wojnie ponownie zaludniony. Getto, składające się z zaledwie pięciu uliczek i dwóch cmentarzy na północ od Esterhazystrasse, sprawia wrażenie nietkniętego. Przy głównej ulicy, Unterbergstrasse, można podziwiać jeden z dwóch kamiennych filarów, między którymi do 1938 roku rozciągano w dzień szabasu łańcuch.