Ludwig Wittgenstein – życiorys
Cokolwiek da się wyrazić słowem, może być powiedziane jasno; jeśli zaś nie można dla jakiejś myśli znaleźć odpowiednich słów, należy milczeć. – Tractatus Logico-Philosophicus
Właśnie dzięki takim zwięzłym i celnym aforyzmom Ludwig Wittgenstein (1889-1951), który za życia opublikował zaledwie jeden większy tekst, zyskał sławę jednego z największych filozofów świata. Ludwig, najmłodsze dziecko w licznej, zamożnej i wykształconej rodzinie wiedeńskiej, został wychowany w wierze katolickiej, której pozostawała wierna jego matka. Ojciec, bogaty przemysłowiec, był nawróconym protestantem żydowskiego pochodzenia. Chłopiec już za młodu objawił się jako sceptyk, porzucając wygodne pielesze i buntując się przeciwko konwencjom. Krawat założył po raz ostatni podobno w wieku 23 lat, a ojcowską fortunę rozdawał pisarzom z trudem przebijającym się przez mur niezrozumienia, takim jak Rainer Maria Rilke czy Georg Traki.
Ludwig, podobnie jak pozostałe dzieci Wittgensteinów (troje z nich popełniło samobójstwo), pobierał początkowo nauki w domu. W wieku 14 lat wstąpił do gimnazjum w Linzu, tego samego do którego uczęszczał Adolf Hitler, niemal jego równolatek. W latach 1906-1908 studiował mechanikę w Berlinie, a potem w Manchesterze. Potem jego zainteresowania przesunęły się ku matematyce, a wreszcie ku filozofii, którą studiował w Cambridge pod kierunkiem Bertranda Russella. Wielki filozof poczuł sympatię do młodego ekscentrycznego Austriaka, uznając go za geniusza, „pełnego pasji, przenikliwego, niezwykle poważnego i apodyktycznego”. W 1913 r. Wittgenstein zamieszkał w zwykłej chacie w Norwegii, gdzie spędził dwa lata na rozmyślaniach. Przyniosły one zapiski z dziedziny logiki, przedstawione następnie jako praca dyplomowa, która została jednak odrzucona, gdyż niedoszły absolwent nie chciał dodać przedmowy ani przypisów. Podczas I wojny światowej Wittgenstein został kilkakrotnie odznaczony za odwagę na polu walki, dostał się też do niewoli na froncie włoskim. Mniej więcej w tym samym czasie ukończył Tractatus Logico-Philosophicus, 70-stronicową pracę zawierającą rozmyślania na różne tematy, począwszy od logiki, poprzez etykę, religię, nauki przyrodnicze, matematykę, mistycyzm, na lingwistyce kończąc.
Po wojnie Wittgenstin odziedziczył kolejną część ojcowskiej fortuny i przekazał ją tym razem w ręce swych braci i sióstr. Praktykował w zawodzie nauczycielskim, przygotowując słownik ortograficzny i pracując w kilku wsiach na południe od Wiednia. Jeśli jakiś uczeń nie mógł pojąć algebry, Wittgenstein karał go, ciągnąc za włosy, nic więc dziwnego, że nie stał się ulubieńcem wiejskich społeczności i w końcu wrócił do Wiednia. Wtedy właśnie podjął się zadania zaprojektowania domu dla swej siostry, Gretl. W tymże czasie zakochał się w przyjaciółce siostry, Szwajcarce o imieniu Marguerite, która jednak odrzuciła jego oświadczyny. W 1927 r. Wittgenstein został członkiem Koła Wiedeńskiego, grupy filozofów, przyrodników i matematyków, do której należeli m.in. Karl Popper, Kurt Godel, Rudolf Carnap i Moritz Schlick. Odrzucali oni tradycyjną filozofię w imię pozytywizmu logicznego (neopozytywizmu). Za tekst do rozważań wybrali Tractatus, ale odczytywali go jako traktat anty-metafizyczny, co rozwścieczyło autora, kładącego nacisk na pierwiastki etyczne i mistyczne.
W 1929 r. Wittgenstein zgodził się wrócić do Cambridge, przedstawiając Tractatus jako pracę doktorską. Egzaminatorów (m.in. Russella) pocieszał słowami: „Proszę się nie martwić. Wiem, że nigdy państwo tego nie zrozumieją”. Już za życia stał się legendą, ubierał się niechlujnie, dyskutował na tematy filozoficzne z pokojówką, pasjami połykał amerykańskie czytadła, wykładał bez jakichkolwiek notatek, ostro gestykulując i wymyślając samemu sobie za głupotę lub milcząc w nieskończoność. Jego uczucia w stosunku do kołtuńskiego sztywnego świata akademików były ambiwalentne, a towarzyszyło im przekonanie o tym, że filozofia to przeszkoda na drodze postępu. Doszło nawet do tego, że starał się namówić swoich studentów do porzucenia uczelni. Udało mu się przekonać swojego kochanka, młodego, obiecującego matematyka, Francisa Skinnera, do rezygnacji ze studiów i podjęcia pracy mechanika w fabryce. Po tym jak Skinner zmarł w 1941 r. na polio, Wittgenstein odszedł z uczelni, gdyż uznał, że nie można uczyć filozofii podczas wojny. Objął posadę portiera w londyńskim szpitalu Guys, gdzie badał przypadki szoku u rannych. W 1946 r. zakochał się w kolejnym studencie, tym razem medycyny, młodszym o 40 lat Benie Richardsie, który towarzyszył mu aż do śmierci. Wittgenstein zmarł w 1951 r. na raka prostaty.